Kancelaria Radcy Prawnego Marek Wiński
Aleja Kasprowicza 46, 51-137 Wrocław
tel. 071 393 09 20
kancelaria@winski.pl
» NAPISZ DO NAS
Siedem mitów głównych o ACTA (27.01.2012r.)
W dniu 26 stycznia 2012, pomimo licznych protestów społecznych, Polska podpisała umowę ACTA (ang. Anti-Counterfeiting Trade Agreement), czyli międzynarodowy traktat mający na celu ujednolicenie i podniesienie skuteczności procedur zwalczania międzynarodowego obrotu pirackimi towarami i utworami.
Nie jestem wielkim fanem umowy ACTA. Zgadzam się, że forsowany na świecie model ochrony praw własności intelektualnej oparty na XIX wiecznych wzorcach nie do końca przystaje do realiów społeczeństwa informacyjnego XXI wieku. Internet zrewolucjonizował technologię i sposób komunikacji międzyludzkiej, czas zatem, żeby również zrewolucjonizował system ochrony praw własności intelektualnej. Niewątpliwie ACTA nie idzie z duchem czasu, lecz ma na celu utrwalenie starego porządku i ulepszenie środków egzekucji istniejącego status quo.
Próba betonowania starego systemu w dłuższej perspektywie wydaje się być skazana na porażkę. Walka z tzw. piractwem internetowym jest walką z wiatrakami. Nikt nie jest bowiem w stanie skutecznie powstrzymać darmowej wymiany miliardów plików dziennie pomiędzy taką samą liczbą użytkowników, skoro umożliwia to technologia.  Być może obecny ruch społeczny otwiera wielką dyskusję nad nowym modelem prawa autorskiego w Internecie. 
Należy sobie jednak zadać pytanie ile to wszystko ma wspólnego z treścią umowy ACTA. Okazuje się, że postulaty protestujących są coraz bardziej oderwane od przedmiotu sporu. Wokół ACTA narosło tyle mitów, że czas się z nimi uczciwie zmierzyć.

Mit pierwszy
„Podpisanie ACTA spowoduje konieczność wprowadzenia do polskiego prawa nieznanych dotąd przepisów godzących w wolności obywatelskie”

Podpisanie przez Polskę umowy ACTA nie spowoduje konieczności wprowadzenia do polskiego prawa zmian ograniczających wolności obywatelskie. ACTA określa bogaty zbiór środków ochrony praw własności intelektualnej (np. zatrzymanie podrobionych towarów na granicy, zabezpieczenie dowodów, zakaz dystrybucji oraz nakaz zniszczenia podrobionych towarów, różnorakie formy odszkodowania). Wszystkie te środki egzekucyjne są jednak od dawna znane polskiemu prawu i stosowane przez polskie sądy. Wynika to z faktu, że umowa ACTA w dużej mierze czerpie z dorobku konwencji międzynarodowych oraz dyrektyw Unii Europejskiej w zakresie ochrony prawa własności intelektualnej, które zostały już skutecznie wdrożone do polskiego systemu prawa (por. Konwencja Berneńska z 1886r., Konwencja Paryska z 1883r., porozumienie TRIPS z 1994r. oraz przystąpienie do WTO i in.).

Mit drugi.
„Dostawcy Internetu będą zobowiązani do stałego kontrolowania działań użytkowników w celu donoszenia organom ścigania o wszelkich przejawach piractwa.”

Z postanowień umowy ACTA nie wynika, aby państwa przystępujące do umowy miały obowiązek wprowadzić przepisy nakazujące dostawcom internetu lub właścicielom serwisów internetowych stałe monitorowanie publikowanych przez użytkowników treści. Problem ten nie jest zresztą nowy i doczekał się stosownych regulacji prawnych (np. Digital Millennium Copyright Act w USA, unijne dyrektywy społeczeństwa informacynego lub polska ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną) oraz orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (por. Google France i Google.Inc vs Louis Vuitton) oraz Sądów Najwyższych (por. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych - Panavision International, L.P. vs. Dennis Toeppen ; Lockheed Martin Corp. vs. Network Solutions, Inc. oraz Sąd Najwyższy  Niemieckiej Republiki Federalnej – orzeczenie w sprawie „ambiente.de”). 
Generalnie rzecz ujmując, w powołanych aktach prawnych oraz orzecznictwie najwyższych organów sądowniczych powszechnie zaaprobowano wypracowaną w USA doktrynę notice-and-take down (usuń na żadanie). Doktryna ta polega na tym, że dostawca usług internetowych (rejestrator domen, dostawca hostingu lub dostawca Internetu) nie ma obowiązku aktywnie monitorować treści i samodzielnie reagować na potencjalne naruszenia. Obowiązek usunięcia danej treści powstaje dopiero w reakcji na wiarygodne zawiadomienie o podejrzeniu naruszenia prawa. Odbiciem doktryny notice-and-take down na gruncie polskiego prawa jest np. art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną zgodnie z którym usługodawca internetowy (dostawca hostingu) nie ponosi odpowiedzialności za treść przechowywanych w systemie danych użytkowników, chyba że pomimo uzyskania urzędowego zawiadomienia lub wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze przechowywanych danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie nie usunie tych danych z systemu.
Sądy Najwyższe w powołanych orzeczeniach zgodnie przyznają, iż nałożenie na dostawców usług internetowych obowiązku stałej kontroli treści publikowanych w internecie stanowiłoby naruszenie podstawowych praw obywatelskich, ale ponadto byłoby praktycznie niemożliwe do wykonania. Przykładowo w serwisie Youtube co minutę publikowanych jest 60 godzin materiałów wideo, a dzienna liczba wyświetleń materiałów umieszczonych w tym serwisie osiągnęła zawrotną liczbę czterech miliardów! (http://www.onehourpersecond.com). Nikt nie jest w stanie kontrolować takiego oceanu informacji na bieżąco. Od niedawna uruchamiane są algorytmy automatycznego blokowania treści naruszających prawa intelektualne określonych podmiotów (np. na zlecenie wytwórni filmowych lub organizacji zarządzania prawami autorskimi), ale nie stanowi to bieżącej kontroli przepływu informacji, lecz wychwytywanie pojedynczych plików spełniających oznaczone z góry kryteria.  
  
Mit trzeci.   
„Wskutek umowy ACTA cenzurowana będzie treść komentarzy w serwisach społecznościowych, informacyjnych, na blogach lub forach internetowych.”     

Umowa ACTA nie zawiera nakazu wprowadzenia jakiejkolwiek cenzury lub ograniczenia wolności słowa w internecie. Przeciwnie, zgodnie z treścią umowy ACTA wszelkie środki procesowe i egzekucyjne powinny być stosowane z zachowaniem prawodawstwa krajowego oraz z poszanowaniem takich wartości jak wolność słowa, sprawiedliwy proces i prywatność.
Przewrotnie mówiąc, nikt nie może całkowicie wykluczyć wprowadzenia cenzury w Internecie (nie ma rzeczy niemożliwych), ale nie będzie to wynikać z treści umowy ACTA.
Wprowadzenie jakiejkolwiek cenzury internetu w Polsce byłoby naruszeniem gwarancji określonych zarówno w konwencjach międzynarodowych, prawodawstwie unijnym, jak i konstytucji RP (por. art. 8 i art. 10 Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, tj. prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego i wolność wyrażania opinii oraz  art. 47 i 49 w zw. z art. 2 Konstytucji RP). Paradoksalnie, cenzurowanie internetu byłoby również niezgodne z obecnym brzmieniem umowy ACTA. 
Dodać należy, że publiczna krytyka określonych osób lub publikacja kontrowersyjnych wypowiedzi w internecie to problem z dziedziny ochrony dóbr osobistych lub prawa karnego (np. przestępstwo zniesławienia), których umowa ACTA w ogóle nie dotyczy. Umowa ACTA ma na celu zwalczanie obrotu podrobionymi towarami oraz nielegalnymi utworami, a nie cenzurowanie wypowiedzi w serwisach internetowych. 

Mit czwarty.
„ACTA to zamach na anonimowość i ochronę danych osobowych internautów”

Szczególne kontrowersje wywołała kwestia udzielenia podmiotom uprawnionym dostępu do informacji umożliwiających zidentyfikowanie użytkownika internetu, którego konto zostało użyte do domniemanego naruszenia prawa (art. 27 ust. 4 umowy ACTA).  
Przepis ten określa fakultatywne uprawnienie państwa przystępującego do umowy ACTA do wprowadzenia w swoim prawie krajowym specyficznego roszczenia informacyjnego. Roszczenie takie ma polegać na tym, że podmiot uprawniony (np. producent markowych towarów lub wytwórnia muzyczna) będzie mógł wystąpić do właściwego organu państwa o zobowiązanie właściciela serwisu internetowego lub dostawcy internetu do wskazania danych użytkownika, którego konto internetowe jest wykorzystywane do nielegalnego rozpowszechniania podrobionych towarów lub pirackich utworów.
W tym miejscu zauważyć należy, iż w przypadku, gdy mowa o wymaganej zgodzie właściwego oragnu należy przez to rozumieć organy sądowe, administracyjne lub organy ścigania zgodnie z prawodastwem danego państwa (por. art. 5c umowy ACTA). Na gruncie polskiego systemu prawa organem właściwym do udzielenia takiej zgody może być tylko sąd powszechny, co wynika z obowiązującego podziału kompetencji w sprawach cywilnych i karnych (domniemanie drogi sądowej). Już z tej pespektywy, ochrona danych osobowych użytkowników internetu przed nieuzasadnionym dostępem osób trzecich została zagwarantowana przez kontrolę sądową. To sąd będzie decydować o udzieleniu lub odmowie udzielenia danych użytkownika osobie uprawnionej (tak samo, jak sąd decyduje o zatrzymaniu lub tymczasowym aresztowaniu osoby podejrzanej, co nie wzbudza większych emocji).   

Przeciwników przewidzianego w umowie ACTA roszczenia o ujawnienie danych użytkownika podejrzanego o naruszenie praw osób trzecich zdziwić może fakt, iż podobne rozwiązania są już stosowane w polskim systemie prawa.
Nie ulega wątpliwości, iż z żądaniem ujawnienia przez usługodawcę internetowego danych użytkownika internetu podejrzanego o naruszenie prawa mogą wystąpić do sądu organy ścigania (prokurator, policja). Prokurator lub policja podejmują tego typu działania na skutek zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa od podmiotu uprawnionego (np. przedsiębiorcy lub osoby prywatnej).

Z żądaniem ujawnienie danych użytkownika podejrzanego o naruszenie prawa może wystąpić do sądu również podmiot pokrzywdzony. Brakuje wprawdzie przepisu prawa, który wprost reguluje tego typu żądanie, ale wydaje się, iż mieści się ono w zakresie roszczeń informacyjnych z art. 80 Prawa autorskiego lub art. 2861 Prawa własności przemysłowej.

Niezależnie od braku jednej, konkretnej podstawy prawnej do zgłoszenia przed sądem żądania ujawnienia danych osoby podejrzanej o naruszenie prawa w internecie, nie powinno budzić wątpliwości, że tego typu żądanie powinno przysługiwać podmiotowi pokrzywdzonemu naruszeniem. Prawo nie może stawiać prywatności naruszyciela ponad ochroną praw autora, wynalazcy lub producenta.  

Nieuzasadnione są również zastrzeżenia, iż według umowy ACTA do żądania udzielenia informacji o użytkowniku internetu wystarczy tylko „istnienie podejrzenia” naruszenia prawa. Ujawnienie danych użytkownika podejrzanego o naruszenie prawa stanowi warunek wszczęcia postępowania sądowego. Dopiero w toku takiego postępowania sądowego zostanie rozstrzygnięte czy rzeczywiście doszło do naruszenia prawa. Dopóki to nie nastąpi, można jedynie mówić o istnieniu podejrzenia, a nie o naruszeniu prawa. Służy to przede wszystkim ochronie interesów osoby podejrzanej. Użyte w art. 27 ust. 5 umowy ACTA sformułowanie istnienie podejrzenia naruszenia (zamiast naruszenia) koresponduje z fundamentalną w prawie karnym zasadą domniemania niewinności. Nikt nie może być uznany za winnego czynu, dopóki nie zostanie to stwierdzone prawomocnym wyrokiem. Dlatego właśnie w postępowaniu karnym osoba, której przedstawiono zarzuty albo którą poddano przesłuchaniu w charakterze podejrzanego jest określona podejrzanym (art. 71§1 Kodeksu karnego), a nie oskarżonym lub sprawcą.
Ujawnienie danych użytkownika podejrzanego o naruszenie prawa, zgodnie z umową ACTA, może nastąpić tylko przy zachowaniu podstawowych zasad, takich jak wolność słowa, prawo do sprawiedliwego procesu i prywatności. Inaczej mówiąc, umowa ACTA zakazuje państwom będącym stronami umowy (np. polskiemu parlamentowi) wprowadzanie regulacji prawnych, które godziłyby w wolność słowa, ochronę danych osobowych lub prawa do obrony w postępowaniu sądowym.

Warto wspomnieć, iż poważne zagrożenia dla prywatności i anonimowości w Internecie tkwią w rozwiązaniach z pozoru bezpiecznych, bo używanych przez internautów dobrowolnie. Użytkownicy popularnych serwisów społecznościowych publikują w Internecie szereg bardzo wrażliwych danych osobowych umożliwiających ich identyfikację, budowanie profilu osobowościowego oraz śledzenie ich aktywności (profile osobowe, otwarta komunikacja, prywatne zdjęcia, zakupy internetowe, członkostwo w grupach zainteresowań etc.). Większość tych danych jest zresztą ogólnie dostępna dla ogółu użytkowników Internetu. Ponadto coraz silniejsza jest tendencja, aby wszelkie pliki (prywatne dokumenty, zdjęcia, pliki audio i video) były gromadzone i przetwarzane poza dyskiem twardym urządzenia użytkownika, na zewnętrznych serwach utrzymywanych przez prywatne firmy. Tego typu rozwiązanie ma umożliwić dostęp do danych za pomocą Internetu na każdym urządzeniu, w każdym czasie i miejscu  (tzw. chmura). Wszystkie te dane znajdują się pod kontrolą kilku globalnych koncernów administrujących najbardziej popularnymi na świecie serwisami i wyszukiwarkami internetowymi.  

Mit piąty.
„ACTA rozszerza listę naruszeń praw własności intelektualnej i teraz będziemy ścigani za każde działanie w internecie”

Postanowienia umowy ACTA w ogóle nie definiują zachowań, które należy kwalifikować jako naruszenie prawa autorskiego, znaku towarowego, bądź patentu.  Kwestie te zostały uregulowane wyczerpująco w przepisach prawa krajowego każdego państwa. Przepisy te z reguły stanowią wdrożenie do wewnętrznego porządku prawnego konwencji międzynarodowych dotyczących ochrony praw własności intelektualnej.
Zawarcie umowy ACTA nie będzie zatem miało wpływu na rozszerzenie katalogu czynów niedozwolonych. To co było nielegalne, będzie nielegalne. To co było legalne, pozostanie legalne.
Można to zilustrować na przykładzie nielegalnego rozpowszechniania filmów i utworów mp3 w internecie. Według polskiego prawa autorskiego rozpowszechnianie filmów i utworów mp3 w Internecie (np. poprzez ich udostępnianie w serwisach p2p) jest karalne (art. 116 prawa autorskiego). Samo ściąganie tego typu plików filmowych i utworów mp3 – przynajmniej według dominującego poglądu doktryny i orzecznictwa sądowego - nie podlega karze, gdyż mieści się w granicach tzw. dozwolonego użytku (art. 23 prawa autorskiego). Przystąpienie Polski do umowy ACTA w żaden sposób nie spowoduje zmiany powyższych zasad odpowiedzialności. Umowa ACTA bowiem nie nakazuje wprowadzenia jakichkolwiek zmian w zakresie dozwolonego użytku utworów chronionych prawem autorskim (np. filmów i utworów mp3 w sieci). Te kwestie nie są bowiem przedmiotem regulacji umowy ACTA. Wdrożenie postanowień umowy ACTA może natomiast zwiększyć skuteczność zwalczania zorganizowanego, zarobkowego obrotu pirackimi utworami w skali międzynarodowej.

Mit szósty.
„ACTA zawiera przepisy niejasne i ogólnikowe, co stanowi zagrożenie wolności i swobód obywatelskich”

Sposób redakcji umowy ACTA jest standardowy i niczym się nie różni od innych podobnych aktów prawa międzynarodowego (np. umów i traktatów międzynarodowych lub dyrektyw unijnych). Celem ACTA jest zapewnienie skutecznych i odpowiednich środków służących dochodzeniu oraz egzekwowaniu praw własności intelektualnej, z uwzględnieniem różnic w systemach i praktykach prawnych poszczególnych państw. Każdej stronie umowy ACTA pozostawia się swobodę określenia właściwego sposobu wprowadzenia w życie jej postanowień w ramach własnego systemu prawnego i praktyki (por. art. 2 ust. 1 umowy ACTA). Redakcja tego typu umowy międzynarodowej musi być zatem elastyczna, aby każde państwo będące jego stroną mogło wdrożyć postanowienia umowy do własnego porządku prawnego. Brak jest podstaw, aby uznać, iż elastyczny sposób redakcji postanowień umowy służyć miał ograniczeniu wolności i swobód obywatelskich. Umowa ACTA wielokrotnie i bardzo jednoznacznie wskazuje, iż przewidziane w niej procedury dochodzenia i egzekwowania praw własności intelektualnej powinny być stosowane z zachowaniem podstawowych zasad, takich jak wolność słowa, prawo do sprawiedliwego procesu i prywatności.


Mit siódmy.
 „ACTA służy przede wszystkim interesom wielkich koncernów, a państwa-strony umowy staną się agentami korporacji eksploatujących majątkowe prawa autorskie” (Centrum Analiz Fundacji Republikańskiej)

To prawda, że umowa ACTA zabezpiecza przede wszystkim interesy wielkich koncernów, gdyż to one są dysponentem większości praw wyłącznych podlegających ochronie (praw autorskich, znaków towarowych, patentów). Należy wziąć pod uwagę mechanizmy rynkowe, które pozwalają na budowanie marki. Walka z obrotem pirackimi towarami jest również w interesie konsumentów. Nawet najgłośniej protestujący przeciwko ACTA nie byliby zadowoleni z zakupu w sklepie internetowym pirackiego zegarka, telefonu lub torebki, płacąc tyle samo, co za oryginał.       

Podsumowanie.

Umowa ACTA wprowadza szereg rozwiązań mających na celu zwiększenie skuteczności międzynarodowej walki z obrotem pirackimi towarami i utworami (w tym m.in. zasady wymiany informacji o źródłach i sprawcach obrotu nielegalnymi towarami i utworami pomiędzy państwami). Tekst umowy ACTA nie stwarza nowych zagrożeń dla swobody prywatnej komunikacji i korzystania z zasobów w Internecie. Ewentualne zagrożenie związane z tym dokumentem prawnym może wynikać nie tyle z jego treści, co raczej ze złej praktyki zarówno legislacyjnej, jak i urzędniczej w Polsce.

Za negatywny skutek umowy ACTA należy natomiast uznać to, że utrwala stary porządek i oferuje skuteczniejsze środki jego egzekucji. Można zatem powiedzieć, że ACTA nie tyle stanowi nowe zagrożenie, ale duże rozczarowanie. Internet zrewolucjonizował technologię i sposób komunikacji międzyludzkiej, czas zatem, żeby również zrewolucjonizował system ochrony praw własności intelektualnej. Być może ruch społeczny wokół ACTA wpłynie na przyspieszenie tego typu zmian.


Jeżeli są Państwo zainteretesowani publikacją części lub całości artykułu, prosimy najpierw o kontakt.

Autor:
Radca prawny Marek Wiński, partner w Kancelarii Prawa Własności Intelektualnej, Hasik, Wiński i Partnerzy specjalizującej się w prawie własności intelektualnej. 

AKTUALNOŚCI

30.06.2012r.
Nowy raj podatkowy spółka komandytowo akcyjna
Spółka komandytowo akcyjna staje się nowym przebojem podatkowym dzięki korzystnemu orzecznictwu Naczelnego Sądu Administracyjnego, zgodnie z którym wspólnicy mogą odroczyć płacenie podatku tak długo, jak nie będą wypłacać zysku ...

20.03.2012r.
Kancelarii Wiński w Europejskim Parlamencie Młodzieży
8 marca 2012 roku we Wrocławiu odbyła się debata panelowa Europejskiego Parlamentu Młodzieży pt. "Polityka Unii Europejskiej wobec naruszenia praw autorskich oraz nielegalnego obrotu własnością intelektualną" z udziałem radcy prawnego Marka Wińskiego z Kancelarii Wiński ...

06.02.2012r.
ACTA to nie cyrograf
Publikujemy wywiad z mec. Markiem Wińskim na temat "Czy umowa ACTA jest niebezpieczna dla wolności w Internecie?" przeprowadzony przez portal internetowy Moje Miasto Wrocław ...

© Copyright 2006 by Kancelaria Wiński | Nota prawna
Kancelaria Prawna
Kancelaria Prawnicza